poniedziałek, 7 marca 2011

Zrzut 1, czyli pożar, menele, seks i przemoc

Na dzień dobry drzewo. Ładne.





I inne drzewo





Kafelky


Budynek nieopodal szpitala kolejowego. Gdyby istniał bóg, ktoś by to przejął i urządził jakiś przyjemny lokal użyteczności publiczno-artystycznej, ale pewnie jest za daleko od centrum. Na sklep szkoda, na mieszkania pewnie się nie nada. Poczekamy, aż zdechnie albo go rozbiorą na chlewiki




I pogorzelisko. Gdy przechodziłem obok, straż pożarna akurat się ewakuowała. To plac, a raczej przestrzeń naprzeciwko cmentarza żydowskiego, ulica Sztabowa. Nieopodal stacja benzynowa. Teren najwyraźniej niczyj, bo chlew wyciąga swe macki aż na skraj jezdni. Prawdopodobnie pozostanie niczyj do momentu, gdy pojawi się jakaś babina z okolicznych działek sprzedawać czosnek i cebulę. Wtedy najpewniej dzielny właściciel pojawi się w trymiga, żeby przegonić albo wziąć w łapę. Do porządku mu się natomiast nie pali, za to palą się rozniecane przez bezdomnych ogniska. Płonie wszystko: śmieci, opony, drewno, szkło, butelki z rozpuszczalnikiem, choć te ostatnie raczej doustne znajdują zastosowanie. Oto obrazki. Podziwiajcie ile wlezie. Polecam też się przejść. Folklor i sielanka.





Brak komentarzy: